Nowe Życie · Kościół Zielonoświątkowy w Łodzi · 90-244 Łódź · ul. Jaracza 95/97

Chodziłam do kościoła, bo trzeba…

Nowe środowisko, dziewczyna ze wsi musiała się przeprowadzić do wielkiego miasta. Nowy kościół, którego w ogóle nie znałam i który był całkowicie inny niż ten, w którym się wychowywałam. Także zmiana rówieśników i szkoły. W szkole w ogóle nie byłam akceptowana. I wtedy też moja relacja z Bogiem się pogorszyła. Można powiedzieć, że ja widziałam to, że się oddalam od Boga i zaczęłam tak jakby „wegetować”. Chodziłam do kościoła bo trzeba pójść do kościoła, żeby być w zgodzie ze swoim sumieniem, modliłam się, śpiewałam. Ale czułam, że to nie jest to. Czułam, że potrzebuję czegoś więcej, większej relacji z Bogiem. Wiedziałam też, że moja przyszłość musi się wiązać z Bogiem i ja chcę aby moje plany były związane z Nim. Wcześniej marzyłam o tym aby być misjonarzem, aby służyć całą sobą Bogu, aby śpiewać, aby głosić. I to jest też moim marzeniem obecnie. Ale taki ciężki czas trwał trzy lata – ciężki czas pod względem szkoły i kościoła. Pomyślałam wreszcie, że tak nie można tylko siedzieć w kościele,  trzeba coś zmienić. Przyszłam tutaj i tu młodzież pokazała mi jak można żyć z Bogiem, jak Bóg może być realny na codzień w moim życiu, jak mogę z Nim rozmawiać.To jest realne i fajne. Od pięciu lat, odkąd tutaj mieszkam nie miałam przyjaciela a Bóg się sprawdza w tej roli. Bóg pokazał mi wielokrotnie, że jest przy mnie, nawet kiedy jest źle – jest ze mną. Nauczyłam się marzyć o rzeczach, które wydają mi się nie do osiągnięcia. Bóg mówi mi: „jestem z Tobą kiedy jest dobrze i kiedy jest źle”. Kiedy jest smutno daje mi radość, pokazuje mi, że jest ze mną pomimo wszystko.

W tym czasie też wielokrotnie prosiłam, codziennie przychodziłam do Boga i mówiłam: „Boże proszę, Boże proszę”. W sumie aż mi głupio było. Dziękowałam Mu też oczywiście ale  dużo prosiłam. Bóg kocha to kiedy przychodzimy przed Jego tron i dziękujemy Mu, ale także pokazujemy swoje słabości, pokazujemy jacy jesteśmy marni bez Niego. Bóg to lubi, kiedy się ukorzymy przed Nim i wtedy On może nam pomóc. Mówi: „tak, pomogę ci, kochana. Pomogę ci, bo jestem twoim Ojcem”. To jest takie piękne. Wiele razy byłam w sytuacji bez wyjścia, ale On jest przy mnie i mnie kocha. Jestem Jego ukochaną córeczką. Pomimo tego, jakie na codzień złe rzeczy robię, Bóg mi to przebacza, kiedy przychodzę przed Jego tron z otwartym sercem i proszę o wybaczenie. On wybacza. On jest z nami pomimo wszystko. Czeka aż do Niego przyjdziemy. Chwała Ci Jezu!

Dodaj komentarz